Numer konta
Numer konta BZ WBK 66 1090 1476 0000 0001 2321 7622

Aktualności

Wielki chorąży w małej skali

Marcin z Wrocimowic unosi zasłonę hełmu. Pod naporem wroga przechyla wielką chorągiew ziemi krakowskiej. Ze źródeł wiemy, jakim człowiekiem był chorąży. Czy możemy określić, jak wyglądał, jaką zbroję przywdział do bitwy grunwaldzkiej?

Figura historyczna to model w wybranej skali wykonany z różnego rodzaju materiałów – od żywicy, poprzez modelinę, cynę, a nawet papier. Model ten powinien przedstawiać jak najwierniej wygląd postaci z wybranej epoki – wygląd zrekonstruowany na podstawie najlepszej współczesnej wiedzy na temat czasów, w których dana postać żyła. W przypadku Marcina z Wrocimowic podjąłem się próby odtworzenia wyglądu konkretnego człowieka w określonej sytuacji. Postanowiłem pokazać, jak chorąży krakowski mógł wyglądać 15 lipca 1410 roku podczas bitwy pod Grunwaldem. W przypadku konkretnych postaci historycznych, których wygląd jest nieznany, bo nie ma żadnych źródeł ikonograficznych z epoki, praca nad figurą jest o wiele trudniejsza niż tam, gdzie odtwarzamy kogoś na podstawie np. zachowanego obrazu, rysunku czy pieczęci. Wygląd chorążego krakowskiego – ze względu właśnie na brak ikonografii z epoki – będzie zawsze domniemany, będzie swego rodzaju spekulacją. W przypadku figury historycznej spekulacja ta podparta być musi jednak solidną pracą badawczą, sięgnięciem do jak największej liczby różnorodnych dostępnych źródeł (nie tylko ikonograficznych), i to – jak w każdej pracy badawczej – najlepiej bezpośrednich źródeł z epoki.

Marcin z Wrocimowic – kim był?

Marcin z Wrocimowic występuje w przekazach tekstowych, np. u Jana Długosza w Annales seu cronicae incliti Regni Poloniae (Roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego), które kronikarz dziejów Polski zaczął pisać 45 lat po bitwie grunwaldzkiej. Rycerz pojawia się przy opisie chorągwi krakowskiej: „Pierwsza była chorągiew wielka ziemi krakowskiej, której znakiem był biały orzeł w koronie z rozpiętymi skrzydłami na czerwonym polu. Znajdowali się w jej szeregach wszyscy znaczniejsi panowie i rycerze polscy, wszyscy weterani i wyćwiczeni w bojach. Siłą i liczebnością przewyższała ona wszystkie inne chorągwie. Jej dowódcą był Zyndram z Maszkowic, a chorążym rycerz Marcin z Wrocimowic z rodu Półkoziców. W pierwszym szeregu kroczyło w niej dziewięciu rycerzy ze względu na ich niezwykłe zasługi, a mianowicie: Zawisza Czarny z Garbowa z domu Sulima, Florian z Korytnicy herbu Jelita, Domarat z Kobylan z rodu Grzymalitów, Skarbek z Góry z domu Habdank, Paweł złodziej z Biskupic z rodu Niesobia, Jan Warszowski z rodziny Nałęcz, Stanisław z Charbinowic z rodu Sulima i Jaksa z Targowiska z domu Lisówˮ (fragment Roczników w przekładzie Julii Mrukówny, w: Polska Jana Długosza, red. naukowa Henryka Samsonowicza, PWN, Warszawa 1984).

 

Długosz wymienia Marcina z Wrocimowic wśród „znacznych rycerzy Królestwaˮ. Fot. Karol Szaładziński

Długosz wymienia Marcina z Wrocimowic wśród „znacznych rycerzy Królestwaˮ. Fot. Karol Szaładziński

 

Długosz wymienia więc Marcina z Wrocimowic wśród „znacznych rycerzy Królestwaˮ. Jednak by stać się „znacznymˮ, rycerz Marcin musiał pokonać długą drogę. Pojawia się po raz pierwszy w źródłach w 1397 roku. Historycy wskazują na jego pochodzenie z niezbyt zamożnej rodziny, zbliżonej do lwowskich kręgów mieszczańskich. Marceli Kosman zwraca uwagę na to, że choć pisał się „z Wrocimowicˮ, część wsi, którą wniosła mu w wianie żona Małgorzata, utracił (Na tropach bohaterów Krzyżaków, Książka i Wiedza, Warszawa 1995). Mimo krótkotrwałego posiadania części wsi nigdy nie był właścicielem zamku nad nią górującego. Dariusz Piwowarczyk podkreśla, że Marcin wiano swej żony sprzedał (Poczet rycerzy polskich XIV i XV wieku, Bellona, Warszawa 2004). Dlatego przed nazwą miejscowości dodawał później „olimˮ, czyli „niegdyś zˮ.

Być może rycerz tak bardzo podkreślał swoje związki ze szlachtą z Wrocimowic, gdyż nie chciał, by spekulowano na temat jego pochodzenia. Sam, w latach 20. XV wieku, procesował się z niejakim Janem Długim, którego oskarżył o nieszlachectwo.

Z dokumentów sądowych wiemy, że na początku XV stulecia rycerz Marcin spierał się o majątek z siostrami zmarłej pierwszej żony. Polepszył swoje warunki materialne, żeniąc się ze Świętochną, wdową po Mikołaju Puszczy ze Sprowy. Wiemy też, że wielkim protektorem rycerza był Mikołaj Trąba, doradca króla Władysława Jagiełły, od 1412 roku pierwszy prymas polski, wcześniej podkanclerzy koronny oraz arcybiskup halicki. Kosman podkreśla, tak jak u Marcina, mieszczańskie pochodzenie przyszłego prymasa – szlachectwo i herb otrzymał w drodze adopcji (adoptowany przez męża swojej matki Wilhelma herbu Trąba – rządcę dóbr królewskich na ziemi sandomierskiej).

Kraj za czasów króla Jagiełły gwałtownie się rozwijał. Związki między Polską i Litwą zacieśniały się. Dla ludzi dynamicznych i rzutkich był to czas dobry na robienie kariery w armii czy administracji. W roku 1410, podczas wielkiej wojny z zakonem krzyżackim, rycerz Marcin z Wrocimowic dostał zaszczytną funkcję chorążego ziemi krakowskiej – chorągiew krakowska była bowiem najważniejsza w armii, była symbolem całego Królestwa. Rycerz Marcin objął tę funkcję po zmarłym w końcu 1409 lub na początku 1410 roku chorążym krakowskim Żegocie z Psiar herbu Topór.

15 lipca 1410 roku, podczas bitwy pod Grunwaldem Marcin z Wrocimowic wszedł na stałe na karty historii. Długosz tak opisał fragment bitwy: „Gdy kurzawa, w której walczący nie mogli się nawzajem rozpoznać, opadła nieco od lekkiego i nader łagodnego deszczu, co się był w tej chwili spuścił, wszczęła się między Polakami i Prusakami w wielu miejscach żwawa i zacięta bitwa. Nacierali Krzyżacy, kusząc się z zapałem o zwycięstwo i w tej zamieszce wielka chorągiew króla polskiego Władysława ze znakiem orła białego, którą niósł Marcin z Wrocimowic herbu Półkozy, upadła na ziemię. Ale dzielniejsi i ćwiczeni w bojach rycerze, którzy należeli do jej znaku, natychmiast podjęli ją i, kędy należało odnieśli. Gdyby nie tych dzielnych mężów odwaga, którzy ją piersiami swymi i orężem zasłonili, byłaby zapewne stracona. Rycerstwo polskie chcąc zmyć z siebie tę zniewagę, uderzyło z wielkim zapałem na nieprzyjaciela i wszystkie hufce, które z nim stoczyły bitwę, poraziło na głowę, rozproszyło i zniosłoˮ (fragment Roczników w przekładzie Karola Mecherzyńskiego, w: Słowo o Grunwaldzie, Stanisław Łempicki, Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnikˮ, 1945). Historycy spekulują, że Marcin wraz z chorągwią spadł z konia. Nie stracił jej jednak i nie ma powodu aby przyjmować, że chorągiew ta bodaj na chwilę znalazła się w rękach Krzyżaków. Taką przychylną chorążemu interpretację zdarzenia znaleźć można u Andrzeja Kleina, Andrzeja Nadolskiego i Andrzeja Nowakowskiego w publikacji Album grunwaldzki (Olsztyńskie Wydawnictwo Prasowe, Olsztyn 1988). Marcina za upadek chorągwi nie obwiniano. Wiadomo, że podczas bitwy i całej kampanii 1410 roku odznaczył się męstwem i zyskał uznanie króla. Odpowiedzialnym za epizod z chorągwią uznano jej dowódcę Zyndrama z Maszkowic.

I tak jak po Grunwaldzie kariera Zyndrama gaśnie (utracił dowództwo chorągwi krakowskiej), tak kariera Marcina z Wrocimowic się rozwija. W połowie 1411 roku wyruszył z poselstwem do Rzymu. W jego skład wchodzili jeszcze: Andrzej Łaskarz, prepozyt włocławski, uczony prawnik oraz dyplomata, i Zbigniew Oleśnicki, pisarz królewski, późniejszy biskup krakowski i wybitny polityk. Marcin i Zbigniew uczestniczyli w bitwie grunwaldzkiej. Zbyszko z Oleśnicy pokonał gościa zakonu, rycerza z Łużyc Dypolda Kökeritz von Dieber, szarżującego z pochyloną kopią na króla Władysława. Zwalił Niemca z konia, mając za broń tylko na pół złamaną kopię (Długosz, Roczniki). Poselstwo odniosło sukces – papież Jan XXIII uznał walkę Jagiełły z Krzyżakami za „wojnę sprawiedliwąˮ. Natomiast bohaterski czyn przysporzył przyszłemu biskupowi i kardynałowi kłopotów – aby osiągnąć wyższe szczeble kościelnej kariery, Zbigniew Oleśnicki musiał zabiegać o papieską dyspensę z powodu dokonanego zabójstwa.

W roku 1413 Marcin z Wrocimowic był świadkiem i asystował przy sporządzaniu ślubnej intercyzy księżniczki mazowieckiej Amelii i margrabiego Miśni Wilhelma. Rycerz uczestniczył też w zjazdach w Horodle (unia Polski i Litwy, która m.in. zrównała litewską szlachtę katolicką z polskimi rodami – ród Półkoziców adoptował wtedy, czyli przyjął do herbu bojara litewskiego Wołczka Kulwę) i Czerwińsku (sojusz Polski i Litwy z Danią, Szwecją i Norwegią). W 1435 roku był przy zawieraniu traktatu pokojowego z Krzyżakami w Brześciu Kujawskim. Na stałe wszedł do królewskiego otoczenia, nie tylko uczestnicząc w wydarzeniach politycznych epoki, ale też pojawiając się jako świadek na dokumentach monarszych. W 1442 roku umarł prymas Mikołaj Trąba, wpływowy protektor rycerza. W tym też roku Marcin z Wrocimowic zniknął ze źródeł. Pozostawił po sobie sześciu synów. Przynajmniej dwóch z nich – Piotr, kanonik krakowski, i Marcisz, kasztelan połaniecki – używało przydomka „Chorążycˮ, czyli syn chorążego.

Marcin z Wrocimowic – jak wyglądał?

Do przedstawienia postaci Marcina z Wrocimowic użyłem figury włoskiej firmy SGF Soldiers z Mediolanu. Elementy figury wykonane zostały ze stopu cyny z utwardzaczem. Skala postaci to 54 mm (licząc od stóp do linii oczu). W zamierzeniu producenta figurka po złożeniu miała przedstawiać angielskiego rycerza z czasów bitwy pod Agincourt w 1415 roku. Ze względu na dynamiczną pozę figury po jej zmontowaniu zdecydowałem się użyć jej do rekonstrukcji postaci Marcina w czasie walki o chorągiew. Po złożeniu i pomalowaniu prawą ręką, w której dzierży miecz, Marcin z Wrocimowic herbu Półkozic unosi zasłonę hełmu. Chce lepiej widzieć, skąd nadchodzi niebezpieczeństwo. Pod naporem wroga przechyla wielką chorągiew ziemi krakowskiej. Rycerz ma na sobie kolczugę wzmocnioną zbroją płytową, na głowie przyłbicę typu „psi pyskˮ, na zbroję nałożył szatę zwaną jaką, z wyobrażeniem rodowego herbu.

 

Do przedstawienia postaci Marcina z Wrocimowic użyłem figury włoskiej firmy SGF Soldiers. Fot. Karol Szaładziński

Do przedstawienia postaci Marcina z Wrocimowic użyłem figury włoskiej firmy SGF Soldiers. Fot. Karol Szaładziński

 

Andrzej Nadolski, historyk wojskowości, bronioznawca i profesor archeologii, zakłada, że w czasie bitwy grunwaldzkiej zarówno po stronie polskiej, jak i niemieckiej rycerze okryci pełną zbroją płytową byli nieliczni (patrz np.: Andrzej Nadolski, Grunwald 1410, Bellona, Warszawa 1993). Nadolski był konsultantem historycznym filmu Krzyżacy Aleksandra Forda. Doradzał w kwestiach broni i uzbrojenia. Jego wizja wyglądu rycerstwa polskiego i niemieckiego zawarta w filmie wywarła ogromny wpływ na późniejszych rekonstruktorów wyglądu rycerzy z początków XV wieku. W książce Grunwald 1410 Nadolski tak opisuje uzbrojenie polskich rycerzy: „Przeważała kolczuga wzmocniona płytowym napierśnikiem albo płatami, z ewentualnym dodaniem kompletnych płytowych kończyn. Najczęściej spotykanym hełmem był kapalin. (…) Bogatsi posiadali przyłbice, zazwyczaj w rodzaju »hundsgugel« [»psi pysk«]. (…) Rząd koński i oporządzenie jeździeckie nie odbiegały od wzorów ogólnoeuropejskich. Podobnie jak po stronie krzyżackiej ladrów [zbroja konia], i to raczej niekompletnych, używano wyjątkowo, wiemy natomiast, że niektórzy wybitni i zamożni rycerze okrywali swe konie kropierzamiˮ. Andrzej Klein, Nicholas Sekunda i Konrad Czernielewski w książce Banderia Apud Grunwald. Chorągwie polskie pod Grunwaldem (Alexander, Łódź 2000) przedstawiają rysunkową rekonstrukcję Marcina z Wrocimowic okrytego kolczugą wzmocnioną elementami płytowymi i przyłbicą chroniącą głowę. Podobnie uzbrojona jest moja figura. W ich interpretacji koń chorążego nie ma ladrów ani kropierza. Ja zdecydowałem się jednak pozostawić Marcina na koniu firmy Soldiers – z elementami zbroi końskiej (naczółek i osłona karku) oraz kropierzem. Wyszedłem z założenia, że Marcin, jako chorąży najważniejszej chorągwi w wojsku, zaliczony przez Długosza do „znacznychˮ rycerzy Królestwa, mógł tak wyposażyć swego konia. Dzięki kropierzowi mogłem też wyeksponować herb Marcina z Wrocimowic – Półkozic. Wiadomo np. z przekazów Długosza, że konia okrytego kropierzem miał pod Grunwaldem Dobiesław z Oleśnicy (krewny Zbigniewa): „Krzyżak (…) zadał koniowi Dobiesława, okrytemu ozdobną kapą, którą nazywamy kropierzem, ranę w lędźwie, ale nie śmiertelną (…)ˮ. Klein, Sekunda i Czernielewski w Banderia Apud Grunwald przedstawiają pod kropierzem konie rycerzy z rodów Toporczyków, Leliwitów, Nałęczów oraz herbu Syrokomla. Andrzej Klein w Krzyżakach Forda odział w kropierze konie rycerzy herbu Trąby i Odrowąż. Tak więc moja interpretacja wyglądu konia Marcina z Wrocimowic jest uprawniona i mieści się w realiach epoki.

Herb Półkozic

 

Herb Półkozic zawarty w książce Józefa Szymańskiego Herbarz średniowiecznego rycerstwa polskiego

Herb Półkozic zawarty w książce Józefa Szymańskiego Herbarz średniowiecznego rycerstwa polskiego

 

Józef Szymański w książce Herbarz średniowiecznego rycerstwa polskiego (Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1993) tak opisuje wygląd herbu Półkozic z końca XIV i początków XV wieku: „w polu czerwonym ośla głowa czarna z jęzorem na wierzchu (…)ˮ. Herb występuje w Klejnotach, gdzie Jan Długosz nie podaje barwy głowy, pisząc: „Półkozic w polu czerwonym głowę oślą nosi, jak gdyby pół kozyˮ. W Stemmata Polonica widnieje rysunek herbu, gdzie pole tarczy jest czerwone, a głowa czarna z czerwonym jęzorem. W herbarzu z Bergshammar pole tarczy jest czerwone, głowa czarna.

 

Herb Półkozic z herbarza Złotego Runa

Herb Półkozic z herbarza Złotego Runa

 

W herbarzu Złotego Runa widnieje głowa ośla biała na czerwonym tle. Zawarte w nim wyobrażenia 35 polskich herbów pochodzą najprawdopodobniej z drugiej połowy lat 30. XV wieku (Józef Szymański, Herbarz średniowiecznego rycerstwa polskiego). Herb Półkozic podpisany został tam jako należący do Martina de Wieszymhow . Zdaniem Franciszka Piekosińskiego „Wieszymhowˮ to zapewne zniekształcone Wrocimowice (Heraldyka polska wieków średnich, Akademia Umiejętności, Kraków1899). Marian Friedberg, historyk zajmujący się genealogią i archiwistyką, sugeruje, że czarna głowa osła jest charakterystyczna dla wcześniejszej, pierwotnej wersji herbu.

 

Dzięki kropierzowi mogłem wyeksponować herb Marcina Półkozic. Fot. Karol Szaładziński

Dzięki kropierzowi mogłem wyeksponować herb Półkozic. Fot. Karol Szaładziński

 

Zważywszy, że najstarsza pieczęć z herbem Półkozic pochodzi z 1354 roku, a pierwsza wzmianka pisana z 1382 roku, przyjąłem za Szymańskim (Herbarz średniowiecznego rycerstwa polskiego), ale też Nadolskim (Album grunwaldzki) oraz Kleinem, Sekundą i Czernielewskim (Banderia Apud Grunwald) wersję herbu z czarną głową osła.

Wielka chorągiew krakowska

W czasach Grunwaldu chorągwią nazywano zarówno znak bojowy, jak i służący pod nim oddział. Jako znak bojowy chorągiew miała ważne znaczenie praktyczne – widoczna z daleka wskazywała służącym pod nią zbrojnym kierunek natarcia lub rodzaj manewru. Jej utrata mogła spowodować klęskę całego oddziału, stąd zdobyte chorągwie wroga należały do najcenniejszych trofeów wojennych.

 

Orzeł z sarkofagu Władysława Jagiełły na Wawelu. Źródło: Wikipedia, domena publiczna

Orzeł z sarkofagu Władysława Jagiełły na Wawelu. Źródło: Wikipedia, domena publiczna

 

Pod Grunwaldem wśród 51 chorągwi Królestwa jako najważniejszą określano wielką chorągiew krakowską. Traktowana była jako pierwsza w całej armii. Tak też określa ją Długosz: „Pierwsza była chorągiew wielka ziemi krakowskiej, której znakiem był biały orzeł w koronie z rozpiętymi skrzydłami na czerwonym poluˮ. Orzeł w koronie na czerwonym polu był zarazem znakiem całego Królestwa. Oprócz krakowian walczyli pod nią rycerze z innych ziem – miała więc charakter eksterytorialny. Długosz pisze o niej także: „siłą i liczebnością przewyższała wszystkie inneˮ (oba fragmenty z Roczników). Według obliczeń Andrzeja Nadolskiego chorągiew krakowska liczyła ok. 700 koni.

Wielka chorągiew krakowska była gonfanonem. Miała kształt prostokątnej płachty wyciętej w strefy. Współczesne rekonstrukcje chorągwi zakładają, że była wycięta w trzy strefy. Godła heraldyczne w gonfanonach były ułożone prostopadle do drzewca.

 

Wykonując wizerunek orła na chorągwi, wzorowałem się na orle z sarkofagu Władysława Jagiełły na Wawelu. Fot. Karol Szaładziński

Wykonując wizerunek orła na chorągwi, wzorowałem się na orle z sarkofagu Władysława Jagiełły na Wawelu. Fot. Karol Szaładziński

 

W Banderia Apud Grunwald czytamy: „(…) z zachowanych rachunków dworu królewskiego wiemy, iż na chorągwie królewskie zakupiono taftę czerwoną na płachty oraz w mniejszych ilościach białą na orła i żółtą na koronę, dziób, szpony i przepaskę na skrzydłach orła. Wykonawcą godeł był heftarz Klemens, posługujący się techniką aplikacji. Każda strona wyszywana była oddzielnie. W przypadku mniej istotnych chorągwi, przypuszczalnie godła były na materiale malowaneˮ.

Wykonując wizerunek orła na chorągwi, wzorowałem się na orle z sarkofagu Władysława Jagiełły na Wawelu. Wizerunek ten od dziesięcioleci utożsamiany jest przez historyków z wyobrażeniem orła na chorągwi krakowskiej z czasów Grunwaldu. Tak zrekonstruowaną chorągiew znajdziemy w Albumie grunwaldzkim, Banderia Apud Grunwald czy w publikacji angielskiej Stephena Turnbulla i Richarda Hooka Tannenberg 1410. Disaster for the Teutonic Knights (Osprey Publishing, 2003). Replika wielkiej chorągwi krakowskiej z wizerunkiem orła wzorowanym na godle z sarkofagu Jagiełły wisi w Sali Chorągiewnej Pałacu Prezydenckiego w Warszawie. Podstawą do jej wykonania za czasów prezydentury Bronisława Komorowskiego była rekonstrukcja profesora Andrzeja Nadolskiego. Wymiary 269 cm x 151,5 cm ustalono na podstawie rozmiarów chorągwi zakonu krzyżackiego, będącej jej odpowiednikiem. Rekonstrukcja została wykonana w Pracowni Konserwacji Tkanin Zamku Królewskiego na Wawelu na jedwabiu techniką aplikacji wyszywanej. Chorągiew została wykończona malowanym konturem (http://www.prezydent.pl/aktualnosci/symbolika-patriotyczna-w-palacu-prezydenckim/choragiew-wielka/).

Technika malowania figury

Figura Marcina z Wrocimowic i chorągiew zostały przeze mnie pomalowane farbami Testors i Humbrol. Używam tylko pędzli, nie korzystam z aerografów – stosuję tylko techniki malarskie. Efekt cieniowania materiału uzyskałem więc poprzez nakładanie farb. Washa użyłem, tylko cieniując kolczugę. Malując herb Półkozic i godło Królestwa, nie posiłkowałem się gotowymi kalkomaniami ani szablonami.

 

Figura Marcina z Wrocimowic i chorągiew zostały przeze mnie pomalowane farbami Testors i Humbrol. Fot. Karol Szaładziński

Figura Marcina z Wrocimowic i chorągiew zostały przeze mnie pomalowane farbami Testors i Humbrol. Fot. Karol Szaładziński

 

Efekt końcowy w przypadku ręcznie od podstaw wykonywanej rekonstrukcji postaci nie zależy więc jedynie od dostępnych źródeł czy interpretacji historycznych, ale też od materiału, z którego postać jest wykonana, i użytych farb. Niepowtarzalny charakter postaci nadają indywidualne umiejętności modelarskie, rzeźbiarskie i malarskie wykonawcy figury.

Karol Szaładziński